Uderzyłam w coś z zawrotną prędkością. Wydawało mi się, że to dno,
koniec,czarna rozpacz i dopiero po chwili spostrzegłam,
że to jedynie kolejna życiowa trampolina, która czekała, aby się
od niej odbiła i skoczyła jeszcze wyżej niż poprzednio. Czasami wydaje nam się, że życie mamy pogmatwane, nic nam nie wychodzi. Ale czy bierzemy pod uwagę fakt, że osoby których życie było jak trampolina często odbijały się od dna i obecnie są cenionym specjalistami? Każdy upada jednakowo, a wstaje własnym sposobem. Bo dla jednego dno trampoliną, dla innego grobem.
Tak jak tekst piosenki Rozbite oddziały Jacka Kaczmarka
Po klęsce - nie pierwszej, podnosząc przyłbicę
Przechodzą, jak we śnie, ostatnie granice
Przez cło przemycają swój okrzyk bojowy
I kulę ostatnią, co w ustach się schowa
Przy stołach współczucia nurzają się w winie
I obcym śpiewają o tej, co nie zginie
Swą krew ocaloną oddają za darmo
Każdemu, kto zechce połączyć ich z armią
Farbują mundury, wędrują przez kraje
I czasem strzelają do siebie nawzajem
Pod każdym sztandarem - byle nie białym
Szukają zwycięstwa - rozbite oddziały
Przychodzą po zmierzchu do kobiet im obcych
A tam, kiedy przejdą - urodzą się chłopcy
Gdy wrócą, przygnani kolejną zawieją
Zobaczą, że synów swych nie rozumieją
Spisują więc dla nich, dla nich noc w noc pamiętniki
Nieprzetłumaczalne na obce języki
I cierpią, gdy śmieje się z nich świat zwycięski
Niepomni, że mądry nie śmieje się z klęski